poniedziałek, 1 czerwca 2015

szpitalne perypetie

w szpitalu jestem. tak wyszlo. stuknelo juz 6 tygodni - polmetek... 

perypetie szpitalne - raz stres, raz smiech, innym razem smiech przez lzy. 

banda mnie odwiedza, jak czesto sie da. w dzien wyborow prezydenckich tez byli. gadka szmatka, W. wziela tableta, z T. gadam:
- Mamo, na kogo bedziesz glosowala?
- Wiesz, zaden z kandydatow mnie nie przekonuje. jeszcze nie wiem...
Na to W. znad tableta z mina powazna:
- Ja bym glosowala na Szakire...

prawie dorysowalam kwadrat i dopisalam rzeczona ;)

Tegoz dnia tata obiecal wyprawe na lody. zmeczony probowal sie wymiksowac. W. na to:

- wiesz, kiedy sie daje slowo, to sie dotrzymuje go, a jak sie obiecuje to nie ma odwrotu - spelnia sie to, co sie obiecalo, a ty obiecales lody...

w dzien mamy zadzwonily:
W. przeczytala mi, co napisala o mnie, mamie:
"Moja mama jest cierpliwa i lagodna. Lubi dwie papugi i trzy zyrafy".
wzruszylam sie...
i laurki dostalam, i lody najlepsze na swiecie, i Kosie (kocham) od B. :)

B. na stwierdzenie kazdego "jaka ty malutka", natychmiast ripostuje tonem nieznoszacym sprzeciwu:
- ja mala nie, ja DUZIA!
dorasta mi moja okruszka (lat2,5)

otrzymane


wydziergane








środa, 4 marca 2015

W w sytuacjach

W. drepcze w nocy, staje koło łóżka i szepcze:
W: Tato, tato...
A(tata): hmmmm
W: Tato, chodź...
A: A mama może?
W: Ale ja potrzebuję Ciebie. Przecież kiedy mama była tatą, to by miała wąsy...

znaczy to, że wąsów nie mam :D

W. wczoraj nie poinformowała osoby pod której była opieką w szkole muzycznej, ze wychodzi na plac zabaw blisko Szkoły. Ja przyjeżdżam chwilę później. Ania wybiega ze szkoły i cała rozdygotana woła:
 - dziewczyny, całą szkołę obleciałam, serce mi zaraz wyskoczy! Szukałam Was.
W: ojjj. przepraszam.
długo nie chciała rozmawiać o tej sytuacji. W domu zapytałam:
Ja: Jak się czujesz z tym, że pani Ania czuła przerażenie, kiedy Was nie było w szkole?
W: ....źle
Ja: Więc wiesz, że Twoje zachowanie spowodowało duży strach o Ciebie i Tusię?
W: już teraz wiem, ale podwórko tak kusiło. Wiem, zrobię dla pani Ani laurkę, bo chyba nie jestem w stanie powiedzieć jej jak bardzo mi przykro. Czy laurka może wyrazić moje przeprosiny?
Ja: A jak myślisz?
No i poszła i wyrysowała swoje przeprosiny.

sobota, 24 stycznia 2015

Ja i spraw wiele

Dużo czasu mija. dużo spraw się dzieje. dużo.

W grudniu miałam przyjemność poopowiadać rodzicom dzieci uczęszczających na Uniwersytet Dzieci o emocjach. Ponieważ miałam do dyspozycji 45minut warsztatu z działu - inspiracje, wiedziałam, że wykład powinien być mocny. Oczywiście pierwszą moją myślą było - "Przekazać jak najwięcej dobrego" hehe :) 
Na spokojnie, jednak doszłam do wniosku, że pokażę rodzicom co nieco o emocjach, ich wyrażaniu i odczuwaniu w codziennych sytuacjach. Na podstawie różnych przykładów z życia stworzyłam prezentację. Po przedstawieniu jej memu A., jako pierwszemu odbiorcy usłyszałam: "Majka, ja wiem, że tak żyjesz, wiem, że to naturalne i normalne, ale rodziców zmiażdżysz". Poczułam trochę strach, na co A. dodał: "Ale tylko w ten sposób zainspirujesz." No i została prezentacja w formie przykładów.
Poszłam, przedstawiłam.
Najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że bardzo aktywnie rozmawiające między sobą mamy, nagle zamilkły, pani w ostatnim rzędzie czytająca gazetę, podniosła znad niej głowę, panowie słuchali uważnie. Panie z pierwszych rzędów aktywnie uczestniczyły w wykładzie :) Dziękuję.
Czasu chwilę zabrakło, no ale... może jeszcze kiedyś.
Przy wyjściu jedna z pań powiedziała, że bardzo przyjemnie słuchać było mego ciepłego, radiowego głosu i utwierdzić się w tym, że jej podejście z szacunkiem do dziecka procentuje i procentować będzie. Wiele osób podziękowało. To dużo znaczy. Motywuje.
Rodzicom w łapkę dałam listę kilku propozycji do poczytania. Mam nadzieję, że kiedyś, ktoś skorzysta z niej.
Czy zainspirowałam? - jeśli choć jedna osobę, super :)

Znajomi pytają o to, kiedy będzie wykład dla nich ;) 


Dziś miałam wspierać mamy wcześniaków. Nie udało się. Będę za miesiąc.


Z sytuacji z dziećmi:
W. (6 i pół lat) po powrocie ze szkoły: Mamo, czemu moje koleżanki mówią, że 'im mama kazała'? Bo wiesz A. przyniosła do szkoły coś dla pani i dając powiedziała: "Mama mi kazała dać to pani". One zawsze tak mówią...
Ja:.....
W: Mamo, bo ty nas zawsze prosisz.
Ja: To dobrze?
W: Jakoś źle bym się czuła wykonując wciąż rozkazy. Bo wiesz, takie kazanie, to jak rozkaz...


Zdjęć nie będzie - weny na zdjęcia brak.