środa, 11 grudnia 2013

Szczęście

Moje najmłodsze szczęście jutro obchodzi 1 urodziny. 
Jej (zdziwienie każdej mamy :)) Kiedy to minęło???
Ano minęło. 
I było pięknie. 
I jest pięknie. 
Gada.
Śpiewa ;)
Chodzi.
Cieszy się na maxa.
Kocha rodzeństwo na maxa.
Mówi na mnie 'tata', ale z taką czułością, że wymiękam.
Je ile chce i co chce. BLW to się nazywa, choć ja robię to z wygody. Tak mi lepiej, kiedy ona sama. A i B. cieszy się z tej samodzielności bardzo.
Nie śpi też na maxa. 
I czegoż więcej? Oczywiście plusów! Bo każdy plus przykryje minus :D

dwa SzyjeGrzeje udziergane i polecą w świat.















 
















T w szkole. praca domowa - dużo pracy domowej, za dużo pracy domowej jak na pierwszoklasistę. Dzielny jest. I wytrwały. Zuch.
Adnotacja w książce brzmiała: "T. nie ćwiczył czytania". Pytam, czy pani będzie go następnego dnia pytać i słyszę, że tak. 
No wiec siadajmy.
Ja: czytaj proszę.
T: Mamo, ale my mamy z tego ułożyć piosenkę.
Ja: ???????????????? jak to piosenkę? czytanki się czyta.
T: mamo, pani powiedziała, że mam śpiewać.
Ja: ????????????????
Ja, błyskotliwie, po chwili namysłu: T. czy pani powiedziała, że masz nauczyć się czytać śpiewająco?
T: No właśnie tak powiedziała.
Ja: :D :D :D
No i Zuch nauczył się i 5 dostał :)


piątek, 1 listopada 2013

po prostu mama

mam: dwójkę dzieci w szkole
W. w szkole się podoba. Podoba jej się jazda autobusem, pisanie i rysowanie. choć... Jeszcze 3 tygodnie co najmniej będziemy razem w domu z powodu wypadku szafowego. W. złamała kość w miednicy.
T. jest znudzony - za łatwo mu w szkole. To co, go ciekawi i zachęca musi byś mocno męskie: rysowanie ale tylko cystern, mieczy itp. a nie wazony, kffiatki, szlaczki itp.. Liczenie - ale tylko to powyżej 100, bo poniżej... nuuuda. No i w domu ćwiczymy trudniejszą matematykę.
Małą B., która jeszcze roku nie skończyła, a gada :)
Gada kot, lala, piłka, tata, dziadzia... mówi intonacyjnie a zrozumiale. pokazuje palcem gdy coś chce, a sięgnąć sama nie da rady. 
A ja, mama robię to i owo, ale nie uwieczniłam dawno nic na fotkach. poprawię się.

niedziela, 28 lipca 2013

Nauka

Dzięki moim wakacyjnym dzieciom uczę się:
nieustannie cierpliwości
organizacji
nowych zabaw
motywowania siebie i innych
tworzenia dobrych relacji
różnorodności
indywidualnego podejścia
i kiedy część na weekend pojedzie, tego, że 3 dzieci to naprawdę niewiele :)

Powstały:
szybkie cichobiegi


 

pierogi z jagodami...mmmmm pycha!
sosy grzybowe
malinowe sorbety
:) i czasopochłaniacz oraz kilka spinek/opasek








piątek, 5 lipca 2013

Wakacyjna matka pięciorga w porywach siedmiorga

By pomóc tym, którzy pracują
By uatrakcyjnić tym, którzy wpadają w nudę
Jestem wakacyjną matką pięciorga, a będzie i siedmiorga.
jedno rzeknę: wór pomysłów, rzucanie nimi w dzieci, a one w zadziwiający, zaskakujący, twórczy sposób je wykorzystują :)
Dziś było m.in. tatuowanie kończyn. Każde wymyślało historię o czym ma być tatuaż i wybierało jedną z postaci z tejże. Było ciekawie :)
kwiat w podzięce 
 

 było poziomkowo, ale ze względu na mega uczuleniowców miastowych spacery do lasu zawieszone... ale będzie jeszcze pysznie :)
 




sobota, 1 czerwca 2013

Ka, Ne, itp.

Moje najmłodsze dziecko (5,5m-ca) zaczęło porozumiewać się ze mną. Używa sylab: "ka" kiedy jest zadowolona, "ne" kiedy bardzo czegoś nie chce, "m" kiedy chce spać albo się tulić. tyle zaobserwowałam. Przed nami kolejne obserwacje.

T. dostał zaliczkowo, bo do urodzin jeszcze trochę czasu, crossa. jego największe na dziś marzenie. Sam uzbierał część kasy i nawet kłopotu wyjął ją z portfela i powiedział:
T: Wiem mamo, teraz będę miał pusty portfel, ale mi nie szkoda. Te pieniądze zamienią się przecież w motor. A na urodziny poproszę, by mi każdy kupił trochę benzyny, kask i ochraniacze.
Dobry wniosek. Mój syn potrafił poradzić sobie ze swoją małą 'stratą'. A takie małe radzenie sobie daje efekty w dorosłości. Wiem z doświadczenia.

Z pracowni wyszły róóóziowe butki i czapa do tychże



środa, 29 maja 2013

Po

W. już po przedszkolu. Była w pn ostatni raz. teraz tylko laurki dla pań zaniesiemy. Tak naprawdę każdej z osób pracujących w pkolu mojej córki wiele bym dała: za cierpliwość, za uśmiech, za chwile w czasi ebraku chwili, za uwagę, za naukę, za mądrości.
Ach, dziekuję Wam.

A tu z miesięcznym opóźnieniem laurki dla mnie.






W. miała urodziny. Na pytanie co by chciała dostać rzekła:
- Kena
Mama niezbyt szczęśliwa, bo nie pała sympatią do przechudej Barbie. Szybko moje dziecko sprowadziło mnie na ziemię:
- Mamo, bo ja mam już Barbie, i małe laleczki mam, które są jej dziećmi, a żeby była prawdziwa rodzina potrzebny jest tata.
Mama nie miała już żadnych pytań. Argument mnie przekonał.

czwartek, 16 maja 2013

Nazbierane

Nazbierałam i zrobiłam mniszka
Jutro pokrzywa
Pojutrze mięta
Lubię zioła

A robótki idą. Najczęściej na podwórku. Pod kwitnącą jabłonką:












T: Mamo, Ty kochasz najbardziej B.?
Ja: Hm... Nie. B. kocham jak B. W. kocham jak W., a Ciebie jak Ciebie, tatę jak tatę. Każdego z Was ogromnie ale też inaczej.
T: No tak, bo każde kochanie jest inne

W: O... księżyc za nami idzie. Odprowadzi nas do domu.
Ja: Aha.
W: Mamo, a może tak jest, że Pan Bóg porusza księżycem jak pacynką. Może księżyc to pacynka, i chmury, i śnieg... chociaż wiesz, Babcia mówi, że deszcz i śnieg robią anioły jak się kąpią.
Ja: Aha.
W: Mamo, wiesz a jakby zamiast Pana Boga w niebie były wróżki? I wszystko co się dzieje one czarowały.
Ja: Pewnie niektórzy tak uważają.
W: Wiesz ja też myślę, że to wróżki czarują.
Ja: Aha.



piątek, 26 kwietnia 2013

LeMoniada

Sezon lemoniadowy uważam za otwarty! :)
Mniam...
Mięta pod oknem rośnie już
Cytryna mniej spryskana
Mniam....





A na chłodniejszy czasem jeszcze wiejący wiatr powstała chusta







czwartek, 25 kwietnia 2013

bo wiatr...

wieje kilka ostatnich dni. nieprzyjemnie dla B. Ona jeszcze nie radzi sobie z oddychaniem na wietrze i ograniczamy poranne spacery. 
Wieje mocno i owiewa pranie. Uwielbiam zapach prania z podwórka zwłaszcza gdy czuć w nim wiatr... jesienią mocno ubolewam, że trzeba suszarkę rozstawić  domu, i tak całą jesień i zimę tęsknię za praniem z podwórka. 
Wącham, no wącham takie pranie z podwórka i wolę zapach wiatru niż płynu do płukania...
 

wstawiam również moje serca. robione z potrzeby serca :)

 
 


W. do taty:
W: popatrz to ten śmiech
I zaczęła śmiać się śmiechem ropuchy patrząc uważnie na A. A. siedzi z poważną miną.
W: No co ty tato, już cię to nie śmieszy?
A. w śmiech :D